Fotel przyjemnie staje się miękki.
Herbata z miodem, cieplutki kubek.
Jesień hołubi serca rozterki,
kołysze żale i pieści smutek.
Ja listopada o nic nie proszę.
Przyjaźń zawieram z wiatrem i z deszczem.
Biorę parasol, wkładam kalosze,
pomimo aury gonię za szczęściem.
Ty mnie jesieni nie bierz w klamerki!
Nie zmieniaj w szepty mych serca werbli!
Są rozpalone jak fajerwerki.
Tańczyć chcę jeszcze, śmiać się bez przerwy.
Ja listopada o nic nie proszę.
Przyjaźń zawieram z wiatrem i z deszczem.
Biorę parasol, wkładam kalosze,
pomimo aury gonię za szczęściem.