Lato w pełni kończy sierpień.
Słońce z jezior bliżej trzcin.
Do jesieni kilka westchnień.
Melancholia rwie się z lin.
Tam gdzie życia mętna strona,
tam gdzie sił nabiera wiatr.
Wszędzie tam, gdzie przyjdzie konać,
wszędzie tam gdzie szach i mat.
Smutku cień się za nią snuje,
jak zeschniętych liści plik.
Nikt się nad nią nie lituje
i przytulić nie chce nikt.
Jeszcze lato, jeszcze słońce,
kormoranów słychać krzyk.
Przyjdzie jesień koniec końcem
z melancholią, z Damą Pik.