Kategorie
Wiersze

Zamajona

Urzeczona, zamajona
na nic więcej już nie czekam.
Już się kwieci i zieleni.
Smutków, łez i trosk się zrzekam.

Stary dąb rozwinął pąki
i wiewiórka w nim się leni.
Niech się byczy rozwiośniona.
Nastrój się każdemu zmienił.

Maj dotyka głębi serca.
Maj wypala ciepłem żale.
Urzeczona, zamajona
nie narzekam, nie śmiem, wcale.

Z dębu suchy liść ostatni
tak rozmaił zieleń wszędzie.
Ja rozmaję w sobie słońce.
Niech ten maj już w końcu będzie.

Kategorie
Wiersze

W lustrze jutra (piosenka)

Łzy przykryły puste słowa.
Wzrok niemiły w lustrze jutra.
W lustrze jutra wciąż od nowa.
Drzwi bez klamek, tylko kłódka.

Ref.
Bez kolorów, bez w kolorach,
słońce tuli, tuli chmury.
Iść do przodu, iść po torach.
Który wagon szczęścia, który?

Krawężniki bez chodnika,
bez chodników krawężniki.
Brud z kałuży w ziemię wnika.
Ja zaliczam narożniki.

Ref.
Bez kolorów, bez w kolorach,
słońce tuli, tuli chmury.
Iść do przodu, iść po torach.
Który wagon szczęścia, który?

Nieść marzenia, tak zmęczone
i wyblakłe w lustrze jutra.
Kiedyś pociąg swój dogonię,
znajdę uśmiech. Gdzieś jest furtka.

Kategorie
Wiersze

Pocałunki życia

Gdyby tak szczęście schować na zapas,
mieć go pod ręką pełne szuflady.
Cieplutką nocą wyjść poza taras,
gwiazd spadających ujrzeć miliardy.

Stary kałamarz, mieć w nim atrament,
wspomnienia wpisać pomiędzy rymy.
Ocalić miłość, czystą jak diament,
tę, dzięki której, tak pięknie śnimy.

Pierwsze spojrzenia i uśmiech w oczach,
twarzy rumieniec i ust zbliżenie.
Błądzenie w chmurach za dnia, po nocach.
Zajrzeć gdzie szczęście wije korzenie.

Pachnące życiem jak bez na wiosnę.
Jak słońce latem ciepłem soczyste.
O deszcz jesienny w skwarze zazdrosne.
Jak płatki śniegu kryształem czyste.

Pochwycić w dłonie, napełnić garście,
chłonąć ten zapach, poczuć te smaki.
Człowiek ma zawsze lat osiemnaście,
gdy we wspomnienia jest tak bogaty.

Kategorie
Bajki

Bóbr i przyjaciele

Bóbr i przyjaciele - książeczka

Jakby zimy było mało,
w kwietniu śniegu nam przywiało.
Aura ptaszkom bezlitosna.
Borsuk pyta: – Gdzie jest wiosna?

Jeż mu odparł: – To dlatego,
że zagrała w chowanego,
tak jak czasem moja żona,
gdy coś schowa, roztargniona.

– Co robimy? – pyta zając.
– Detektywa może nająć?
Bóbr ma lepszą propozycję:
– Stwórzmy własną ekspedycję!

Żabka wyszła już z kryjówki,
ona chętnie da wskazówki.
Pomóc mogą też owady.
Odnajdziemy wiosny ślady!

Zając, borsuk, bóbr – w zespole.
Jeżyk wspomniał o dzięciole,
który właśnie skrzydła suszył.
Chce by razem z nimi ruszył.

Odnaleźli żabę w stawie.
Brawo biła ich wyprawie:
– Idźcie śladem drzew, ich pąków,
poszukajcie trzmieli, bąków.

Zaprowadzą was do celu.
Borsuk na to: – Gdzieś ty trzmielu?
Żabka szczerze się uśmiała:
– Tam, gdzie wierzba jest spróchniała!

Gniazda trzmieli chronią bazie.
Stara wierzba wam je wskaże.
Borsuk żabką urzeczony,
rzekł, że dobrze zna rejony.

Dał komendę: – Za mną, w rzędzie
i rozglądać mi się wszędzie!
Bóbr pogania z tyłu jeża.
Dzięcioł w górze im się zwierza:

– Kocham takie ci przygody!
Bajką żyć jest wśród przyrody!
Obruszony borsuk rzecze:
– Bajka, bajka, ja nie przeczę.

Jednak prosiłbym o ciszę,
przecież wiosny nie usłyszę!
Po czym trącił w ramię bobra:
– Reprymenda była dobra?

Bóbr z borsuka w głos się śmieje.
Jest już wierzba, są i trzmiele!
Są krokusy, są i bazie,
drzew gałązki w pierwszej fazie.

Śpiewy drozdów i głos dzwońca.
Grupa doszła więc do końca.
– Mamy wiosnę! – słychać bobra:
– Zawracamy! Borsuk: – Dobra.

SPIS TREŚCI

Kategorie
Bajki

Kret i zając

Wczesnym rankiem, młody zając,
ruszył trawą poprzez pola.
Chce uprawą ziół się zająć,
zrobić grządek, ile zdoła.

Wziął łopatę, wziął i grabki,
by posadzić ziela mięty,
ziół kocanki, kozieradki,
koniczyny i lawendy.

Nie spodziewał się pomocy.
Nie spodziewał się nikogo.
Nagle z ziemi ktoś wyskoczył
i przygląda mu się wrogo.

Taki czarny, usmolony,
choć nieduży, całkiem krępy.
Gęstą sierścią owłosiony,
oczka małe, ryjek wielki.

Na zająca cwane oko,
to inżynier korytarzy,
kret, co kopie tak głęboko.
Zając mógłby o tym marzyć.

Chociaż wzrok ma bardzo słaby,
kret się słuchem może chwalić.
Wychylając nos znad trawy,
na zająca wziął się żalić:

Utrapienie z tobą, męki!
Hałas robisz, jak sto słoni!
Korytarzem niesie dźwięki.
Zając, chcesz mnie stąd przegonić?

– Nigdy w życiu, panie krecie.
Chcę posadzić tylko zioła.
Mając taki ogród w lecie,
ma rodzina przetrwać zdoła.

– Ty, w kopaniu masz praktykę,
korytarze drążysz stale.
Ja, mam ciężką gimnastykę,
a talentów twoich – wcale.

Kret wsłuchany w komplementy,
szybko zajął się kopaniem.
Nasadzili skrzypu, mięty …,
solidarnie i z zapałem.

Od wrogości – do przyjaźni.
Kret i zając – przyjaciele.
Trzeba tylko wyobraźni,
to tak dużo i niewiele.