Kategorie
Bajki

Ślimak i stonoga

Posłuchajcie o ślimaku
Co na grzyby nabrał smaku
Co wstał z rana już o świcie
By wyglądać należycie

Ząbki czyścił przez godzinę
On żadnego nie ominie
Kiedy przyszło umyć czułki
Dwie godziny zeszło z górki

Domek sprzątał do południa
Prawie zeszło się do grudnia
Więc gdy tylko się pozbierał
Ruszył dzielnie jak generał

Tutaj korzeń, tam kałuża
To przeszkoda strasznie duża
A do lasu ze trzy metry
Dla ślimaka kilometry

Jak to ślimak, z wolna sunie
Nie pokica, nie pofrunie
Teraz czasu nie marnuje
Ślimak w grzybach wszak gustuje

Już niewiele brakowało
Kilka metrów mu zostało
Nagle musiał zmienić plany
Nie zostawi ślimak damy!

Chodzi tutaj o stonogę
Zaplątała trzecią nogę
Ślimak ruszył do pomocy
Chce wyrobić się do nocy

Poprzestawiał wolno nogi
Drugą, trzecią tej stonogi
Choć na niebie nie ma słońca
To radości nie ma końca

Już nie będzie grzybobrania
Satysfakcja z pomagania
Jest ważniejsza dla ślimaka
Bohatera i kozaka!

SPIS TREŚĆI

Kategorie
Bajki

Weronika i księżyc

Weronika jest wrażliwa
Coraz mniej na dworzu bywa
Bo nastały trudne czasy
Puste szkoły, puste klasy

W domu uczą się dziś dzieci
Czas dzieciństwa szybko leci
Spać nie może dziecko w nocy
W księżyc patrzą smutne oczy

On jest taki rozświetlony
I jak ona – zamyślony
Do księżyca ma pytanie
– Czy słoneczko jutro wstanie?

Kiedy minie ta pandemia?
Co od roku świat tak zmienia
Dzieciom brak już rówieśników
Brak jest gwaru, szkolnych krzyków

Weronika ma marzenie:
Księżyc zmieni położenie
I odwoła już wirusa
Co zamknięcie szkół wymusza

Dzieci wrócić chcą do szkoły
Pisać różne tam bazgroły
Czytać w książkach, nie w laptopach
Od siedzenia mrowi w stopach

Potem dzieci spać nie mogą
W myślach idą sobie drogą
Sprzed pandemii jeszcze czasów
Do otwartych szkół i lasów

Dzieci chcą już iść na basen
On zamknięty jest tymczasem
Chcą się dobrze co dzień bawić
– Czy księżycu mógłbyś sprawić:

By otwarto dzieciom kina?
To nie dzieci przecież wina,
Że od roku świat choruje
I dzieciństwo im marnuje

Gdy zasnęła Weronika
Nagle wirus szybko znika
Rano słońce znowu świeci
I do szkoły poszły dzieci

Tak się stanie, już niedługo
Co też może być zasługą
Naszych starań lub księżyca,
Który nocą tak zachwyca

SPIS TREŚCI

Kategorie
Bajki

Bunt w kurniku

Kury w kurniku raz bunt podniosły,
Że one jajek nie będą niosły:
– W kurniku nudno nam gospodarzu
My chcemy pióro mieć w kałamarzu!
Warcaby piórem namalowały
I do wieczora ze sobą grały

Rano na powrót kury wołają:
– Kury w kurniku nudno wciąż mają
Chcemy tym razem oglądać kino,
Bo bez rozrywki jajka nam giną!
Gospodarz ekran kurom zbudował
Nowe filmiki im zafundował

Do zmierzchu filmy trzy obejrzały
Do gospodarza rano gdakały:
– Kury się nudzą kiedy się budzą
Łyżwy na pewno zapał nasz wzbudzą!
Gdy ten urządził im lodowisko
Kurze zaczęło się widowisko

Popis na lodzie, kurze figury
Dziwił się tylko jeden pies Bury:
– Zwodzić się dajesz tak gospodarzu
Kurom poddajesz się, tak od razu
Gdy kur zadaniem jajka jest znosić
Ty się pozwalasz kurom panoszyć!

Rozumu nabrał gospodarz w domu
O świcie, z rana nie mówiąc nikomu
Stado kaczuszek wziął do kurnika
Posypał maczek i szybko znika
Zdziwione kury podniosły lament
Niezły się zrobił w kurniku zamęt

Gospodarz wrócił by przestrzec kury
Całkiem spokojnie rzekł bez brawury:
– Nie chcecie kury jajek już znosić?
Mnie nie wypada bez końca prosić
Z kurami będzie czas się rozstawać
Jajeczka teraz kaczki chcą dawać

Sprawa wygląda bardzo poważnie
Decyzję podjąć trzeba rozważnie
Bo jeśli kury chcą być w kurniku
Koniec teatru i o nic krzyku!
Dobrze gadają: Daj kurze grzedę
Ona ci powie: Ja wyżej siędę!

SPIS TREŚCI

Kategorie
Bajki

Sąd Drobiowy

Kogut – oskarżony
Kaczka – oskarżyciel
Indyk – sędzia
Gąsior – obrońca
Bażant i perliczki – ławnicy
Gęś – świadek oskarżenia
Struś – świadek obrony
Łabędź – widz

Raz w kurniku pewien kogut
Kurom dał do tego powód
Żeby zamiast jajka znosić
Z nim wolały się kokosić

To poważne oskarżenie
Zarzut jest o powodzenie!
Trzeba zwołać Sąd Drobiowy
A ten, cel ma podstawowy:
To koguta – uznać wina,
Że kurnika jest ruina
Kurom bowiem chce się bajek
Przez koguta nie ma jajek!

Dumny indyk ma przewodzić
Lubi sądzić, każe wchodzić
Do pomocy ma ławników
Zespół zgrany to prawników:
Bażant, ten co śpiewa w chórze
I perliczki, te nieduże
A, że sprawa to dziwaczna
Ma oskarżać pewna kaczka
Bronić będzie, lecz z urzędu
Gąsior, znany z braku błędu

Jest wokanda, mamy sprawę
Zaprzysięga indor ławę
I udziela kaczce głosu
A ta, twierdzi tak z donosu:

– Kogut winny wykroczenia!
Przytoczymy tu zdarzenia
Przedłożymy również dowód
Kogut kurom dał wszak powód
Kury kusi i uwodzi
To w kurniku nie uchodzi!

Indor mowę kaczki kończy:
– Głos należy do obrońcy

Gąsior, włożył okulary
Dwa kodeksy wziął do pary
I odpiera atak kaczki:
– Nie wtrącicie go do paczki!
Brak w kurniku paragrafu
Żądam zaraz wariografu!
Na niewinność kogucika
Wściekła kaczka, niech nie wnika!

Mocne słowa, słychać brawa
Drób wciągnęła już rozprawa
Jedni wyją:
– Kogut winny!
Reszta na to:
– Nie, niewinny!

(Sędzia wstaje)
– Spokój, zaraz!
Niech nie mówią wszyscy naraz
Wysłuchamy teraz świadka
Niech zeznaje gęsi matka

Zawsze kiedy świadek gości:
Indor czyni formalności:
– Będzie Pani mówić prawdę?
– Tak, a jakże, no, dokładnie

Zakręciła gęś kuperkiem
I zaczyna tak spacerkiem:
– Kogut pieje, tam w kurniku
Do kur mówi kukuryku …

– Sprzeciw! (pada od gąsiora)

– Uchylony! (głos indora)
– Proszę dalej, droga Pani

Gęsi matka kury gani:
– Zobaczyła, kury … czajka
Choć powinny znosić jajka
To wąchały sobie kwiatki
Z tym kogutem! Róże, bratki!
Czajka robi dla zajęcia
I notatki i też zdjęcia …

Znów obrońca:
– Sprzeciw! (krzyczy)
– Pomówienia! (głośno ryczy)

– Podtrzymuję! – rzeknie sędzia
Skarcić musi też łabędzia
Bo u widzów wzbiera buta:
– Co też gęsi do koguta?

Słychać głosy:
– On niewinny!
I ripostę:
– Kogut winny!

– Uciążliwych w mig wywalę!
(Upomina indor salę)
– Świadka wzywa się obrony

Struś zostaje przysiężony
Nim rozpoczął jednak mowę
Dumnie zadarł w górę głowę:
– Skoro o tym … tak … gadacie
Ja chcę Sądzie … tu … w temacie …
Tak, z kogutem kury nosi …

Nagle kaczka:
– Przerwa! – wnosi

(Z ław się wszyscy poderwali)

– Nie pieniaczyć mi na sali!
– Odrzucony! Siad na ławy!
(Indor, nie wychodzi z wprawy)

Struś poprawił jeszcze buta
I w obronę wziął koguta:
– Kogut Sądzie, kur nie kusi
Z jaj rozliczać on się musi

– Nie rozumiem – wtrąca sędzia
Dopytuje bez napięcia:
– Znoszą w końcu kury jajka?
Wszystko mi tu brzmi jak bajka

– Znoszą, znoszą jajka Sądzie

Blady kogut aż usiądzie
A struś, ciągnie wyjaśnienia:

– To fałszywe oskarżenia!
Jest ostatnio duża podaż
Jajka liczy nam gospodarz
Jaj nie może nam brakować
Kogut musi nadzorować
I rozliczać kur wyniki
Więc się burzą, słychać krzyki
Chcą odpocząć! Jaj za dużo!
I koguta kuszą różą
By on rzekł do gospodarza:
Kury męczy i obraża!

– To … buntuje kogut kury?
Pyta teraz gąsior, który
Broniąc w sądzie tak koguta
Chce wykazać, że uknuta
Jest intryga, ale słaba
Mogłaby się nabrać żaba

– Nigdy w życiu … no … broń Boże
Liczę, że Sąd mu pomoże
(Świadek spojrzał na indyka)

– Widzi mi się … już wynika …
Sędzia przerwał przesłuchanie
Prosi salę o powstanie
I dokańcza myśl przerwaną:
– Sprawę mamy już zbadaną
Sąd się uda na naradę
Na rozwagę nacisk kładę!
Kończę przewód dziś sądowy
Wyrok rano dam gotowy

Kogut wróży scenariusze
Od kur dostał piękną różę

Rano w sądzie są już strony
Cały drób a nawet wrony
Są ciekawi rozstrzygnięcia
Kaczka kopie swego zięcia

Spięty kogut jest w panice
Indor wkracza na mównicę:

– Oskarżony jest niewinny!
Całkiem powód był dziecinny
Indor wyrok uzasadnia
Przewinienia to wykładnia:

– Nie ma winy, nie ma kary!
Też był powód, nie do wiary!
Znosić jajka, sprawa kurza
Z małej rzeczy, duża burza

Kaczka szybka orientacja
Kładzie wniosek:
– Apelacja!

Indor krzyczy:
– Odrzucona!
Jej kariera już skończona

Pouczenie sędzia składa:
– Fuj, pomawiać nie wypada!

SPIS TREŚCI

Kategorie
Bajki

Koza u fryzjera

Na głowie kołtun kozę uwiera
Czas już odwiedzić zatem fryzjera
Tym razem nawet dobrze wymyta
Ruszyła koza raźno z kopyta

Od progu krzyczy, że chce fryzurę
Choć fryzjer czesze tutaj pazurem
Lecz kozie wcale to nie przeszkadza
Zadek na fotel szybciutko wsadza

W zakładzie kogut, on był fryzjerem
(Kiedyś już poznał kozy manierę)
Choć nie używa u siebie kosy
Zanim strzyc zacznie, pyta się kozy:

– Na jaką długość tniemy dziś włosy?
– Jakiej chcesz kozo metamorfozy?
Koza już miała raz łeb obdarty
Widzi, że fryzjer stroi z niej żarty

Mocno wzburzona opuszcza zakład
Dla niej zbyt duży był drwiny nakład!
Lecz, jak tu teraz zadbać o włosy
W które wplątane są siana kłosy?

Postanowiła pójść do lekarza
Jemu nie wolno, on nie obraża
A przecież włosy mogą być chore
Niech doktor zatem wyciacha zmorę

Od progu skarży się na chorobę
Lecz lekarz pyta – A cóż ja mogę?
– Obetnij włosy – patrzy błagalnie!
Ale wypadło to teatralnie

– Oj, kozo, kozo, idź do teatru
A u mnie nie rób włosem spektaklu
– Coś podobnego! Panie doktorze!
Doktor obrażać przecież nie może!

Mocno tupnęła koza w podłogę
No i się stało, złamała nogę
Teraz naprawdę lekarz potrzebny
Pech u tej kozy, to chleb powszedni

Doktor w ukryciu śmiał się z przypadku
Tej dziwnej kozy i jej wypadku
Lecz kiedy wracał do domu w nocy
Sam złamał nogę koło północy

SPIS TREŚCI