Kategorie
Bajki

Serce z lukru

Dawno, dawno temu, w zamku z czekolady
Dworzanie wołają króla na obrady
Bo królewska córka, księżniczka Zuzanna
W strasznej jest rozterce, cierpi młoda panna

Serce u niej z cukru, całe lukrowane
Emocjami było zbyt często targane
Gdy komuś w osadzie krzywda się zadziała
Księżniczka konwulsji ciężkich doświadczała

Serce u Zuzanny żywym ogniem płonie
Księżniczka zaciska z bólu drobne dłonie
Ona zawsze czuje gdy ktoś ma kłopoty
Z serca lukier kapie na widok sieroty

Złośliwi mawiają – księżniczka ma fobię
Doktorzy nie mogą pomóc jej w chorobie
Medycy zjeżdżali do zamku gromadnie
Powiadali – Zuzia cierpi zbyt przesadnie

Co się jednak stanie gdy miłości zazna?
Sprawa nie obejdzie królewskiego błazna
Trzeba poza dworem pomocy im szukać
Cukierników wołać, nowe serce strugać!

Jak postanowiono, tak też uczyniono
Na serce dla Zuzi konkurs ogłoszono
Cukierników wita dwór już za dni parę
Serca będą strugać dla Zuzi na miarę

Dla nich z Chin odległych sprowadzono cukier
Tym razem nie może rozpuścić się lukier
Praca była ciężka, dziesięć dni strugano
Do konkursu jednak serca trzy wybrano

U księżniczki Zuzi lecą łzy od rana
– Wołać tu doktora – Musi być zbadana!
Jak postanowiono, tak też uczyniono
Młodego medyka w konkurs już włączono

Doktor z fakultetem, całkiem był postawny
Nikomu nieznany, zdawał się zabawny
Choć skromnie ubrany, budził zaufanie
Z nadzieją na zamku czasu odliczanie

Serce Zuzi zbadał, przełom to prawdziwy!
Finał tej historii musi być szczęśliwy
Doktor tylko spojrzał księżniczce w jej oczy
Zamiast serce trzymać złapała warkoczy

Emocje scaliły kryształkowy lukier
Nie był już potrzebny z Chin odległych cukier
Miłość połączyła serca młodej pary!
Tylko cukiernicy nie dawali wiary

Cieszą się dworzanie, cieszą osadnicy
Oszukani czują się trzej cukiernicy
Marszałek im mówi – Sypcie cukru pudru!
Ozdobą wesela będą serca z lukru

Jak postanowiono, tak też uczyniono
Zaręczyny Zuzi wnet już ogłoszono
Księżniczka Zuzanna wzięła ślub z doktorem
Miłość jest dla serca akumulatorem!

SPIS TREŚCI

Kategorie
Bajki

Sen o jedwabnym motylu

Cudowną legendę śniłam od motyla
Co pewnego razu w nocy się pochylał
Siedząc na jedwabnej, gładkiej mej podusi
Skrzydłami trzepocąc opowieścią kusił:

Przed tysięcy laty, w Chinach się to działo
W ogrodach cesarza wiele drzewek stało
Jedno było chore, drzewo to morwowe
Jaka to choroba? zachodzono w głowę

Cesarz podejrzewał w ogrodzie szkodnika,
Który niszczy morwę bo w nią mocno wnika
Żonie swej polecił śledztwo w tejże sprawie
Pani Cesarzowa wnioski ma ciekawe

Na liściach odkryła gąsienice białe
Lśniący kokon przędą, mieszczą się w nim całe
One muszą związek mieć z drzewa chorobą
Bez wątpieni nie są również ich ozdobą

Umieszczając kilka kokonów w koszyku
Pani też spostrzegła – Kleją się w dotyku!
Gdy do kuchni wzięła swoje znalezisko
Gotując dzień cały rozwiązała wszystko

Bowiem przez przypadek kokon upuściła
Calusieńki, cały, we wrzątku zmoczyła
Tak, jedwabnej nici dała też początek
Resztę więc kokonów wrzuciła na wrzątek

Z nici zaś uszyła dla cesarza szatę
Budząc podziw męża, jego aprobatę
Cesarz drzew morwowych polecił uprawę
Produkując jedwab zyskał szybko sławę

Tu legendy koniec, wróćmy do motyla
Co pewnego razu w nocy się pochylał
Opuścił poczwarkę ze swego kokonu
Uciekł z Chin dalekich do mojego domu

SPIS TREŚCI

Kategorie
Bajki

Kocie kłopoty

Burczy mucha koło ucha
Mały kotek jej nie słucha
Sznurkiem zajął się od rana
Splątał się nim po kolana

Głowa, łapki i pazurki
To nie żarty ani bzdurki
Szarpie sznurek kot zeźlony
I ogląda z każdej strony

Raz do tyłu, raz do przodu
Kot ze sznurkiem chce rozwodu
Raz na boczek, raz na plecy
Kociak walczy nie dla hecy

Na nic kotu gimnastyka
Sznur i tak mu się wymyka
Ktoś do sznurka mógł mieć dostęp
Kotek nosem węszy podstęp

A gdy leżał tak związany
Sam na siebie całkiem zdany
Mysz pod lupę wzięła kotka
Powiadają o niej psotka:

– Głupiś, głupiś mały kocie!
Skakałbyś tak już po płocie
Bez żenady, z kpiną drwiła
A ze śmiechu aż się wiła

Na honorze będzie plama
I dla kotka zła reklama
Musi zmyć ten blamaż koci
Mysz z radości ogołocić

Pomysł jeden kotu świta
Zaraz z myszą będzie kwita
Zamaszyście popchnął motek
I cierpliwie czeka kotek

Robiąc kilka swych figurek
Pociągnęła mysz za sznurek
Uwalniając kotu łapki
Wypuściła go z pułapki

Teraz w nogi, teraz dyla
Bo od kotka dzieli chwila
Mysz schowała się do dziury
Kot omija z dala sznury

SPIS TREŚCI

Kategorie
Bajki

Awantura w kurniku

Na niedużej farmie kurzej,
kura z inną się ścigała,
lecz nie dowiesz się niestety,
która z panien bieg wygrała.

Tam gdzie stały zamęt siały
i na przemian się szczypały.
Czy pszenica, czy robaczek,
razem dziobać nie jest w smaczek.

Nawet kiedy miłe Panie,
chcą pisklętom dać śniadanie,
jedna drugą niby chwali,
ale innej wręcz się żali.

Niezła była awantura,
pierwsze jajo, czy też kura?
Panie tupet taki miały,
pióra wzajem sobie rwały.

Innym razem, niby w zgodzie,
kurzy zmiłuj się narodzie,
gdy w kałuży się kąpały
to o mydło się spierały.

Zaszkodziły kurom waśnie,
na znoszenie jajek właśnie.
Kura kurę głośno łaja,
takie były z nimi jaja!

Już się złości kur gromada:
– Tak się kłócić nie wypada!
Koleżanki trwają w sporze,
zgody naszej być nie może!

Nie wytrzymał kogut krzyku:
– Spokój, cisza tam w kurniku!
Jak nie heca, to jest jatka,
babskie waśnie, to zagadka.

Kur starszyzna się zebrała,
Sąd Drobiowy powołała
i z wyroku tak wynika,
kury muszą iść z kurnika!

Choć nie było tak w zagrodzie,
już za płotem, kury w zgodzie.
Jedna drugiej ścieli grzędę,
żadnych waśni, niepojęte!

SPIS TREŚCI

Kategorie
Bajki

Przygoda z kałużą

Piesek Śmieszek miał przygodę
Gdy w jesienną raz pogodę
Już po deszczu szedł do szkoły
Przy tym bardzo był wesoły

Kiedy mijał starą chatkę
Przy kałuży stawił łapkę
W wodzie dostrzegł zaś kolegę
Mówi doń, mijając brzegiem:

– Hej kolego, co tak stoisz?
Może szkoły ty się boisz?
Chodźmy razem, bądź poważny
Diabeł nie jest taki straszny!

Lecz kolega coś dziwaczy
I odezwać się nie raczy
Śmieszek szturcha pieska łapką
Ale zetknął się z pułapką

Tam gdzie idzie łapka Śmieszka
Tam oddaje mu koleżka
Gdy próbuje skręcić głowę
U kolegi widzi zmowę

Jeden w prawo, drugi w prawo
Wymieniają się zabawą
Śmieszek spojrzał w lustro wody
A kolega łapie brody:

– Droczysz ze mną się kolego?
No i nie ma nic w tym złego
Lecz dostrzegam twój tupecik
I na żarty też karnecik!

Za wygraną nie da Śmieszek
Aż tu nagle idzie Leszek
Co w kałużę tupnął nogą
Zmył kolegę tak ostrogą

– Coś ty zrobił – krzyczy Śmieszek!
Tam w kałuży mieszka piesek
I do tego jest niemową
Umie tylko kiwać głową

– Piesku Śmieszku, co ty pleciesz?
To kałuża tylko przecież
W niej odbicie swoje widzisz
I sam z siebie tutaj szydzisz

– Ale śmieszne, wielkie rzeczy!
Mnie tam nie ma – Śmieszek przeczy
– Mówię Leszku – tam był piesek!
Niedowierza jeszcze Śmieszek

Lecz naturę ma pogodną
I przybiera minę godną
Znów w kałużę okiem rzuca
I ze śmiechu zrywa płuca!

Śmieszek jest niesamowity
W tej historii morał skryty:
Jeśli z siebie śmiać się umiesz
To humorem innych ujmiesz

SPIS TREŚCI