Opowiadał gawron wronie,
Że w Helsinkach na stadionie
Przysiadł puchacz na murawie
Piłkę kopać chciał po trawie
Nie przejęty tłumem ludzi
Tak entuzjazm trybun wzbudził,
Że piłkarze mecz przerwali
Wszyscy brawa mu klaskali
Braw mu było pewnie mało
Albo mu się spodobało
Bo rozpostarł skrzydła sowie
I nie bacząc co kto powie
Wzbił się w górę z gracją sowy
Widok jakże nietypowy
Owacjami przywitany
Puchacz wolno, dla odmiany
Na poprzeczce bramki przysiadł
Aż niejeden piłkarz pobladł
Bo to bardzo duża sowa
Skrzydła wielkie, wyjątkowa
I choć zwykle jest płochliwa
Rzadko pośród ludzi bywa
Na stadionie popis dała
Sowa imię aż dostała
Dziś w Helsinkach zwą ją Bubi
Każdy Fin puchacza lubi,
Który mieszkał przy stadionie
I chciał zagrać sam w obronie
W odpowiedzi na “Bubi na stadionie”
Super widowisko, pięknie zrymowane. To chyba prawdziwa historia