Wiewióreczka niewyspana,
usłyszała hałas z rana.
Światła aut ją oślepiły.
Drzewa tną olbrzymie piły!
Dom jej burzą, więc przejęta,
budzi siostry i zwierzęta.
Jeż, sikorka wraz z dzięciołem:
– Nogi za pas! – krzyczą społem.
Spadły gniazda ptaków z drzewa,
gołąb z drozdem z lasu zwiewa.
Pośród zwierząt jest panika,
uciekają z zagajnika.
Potracili domki, nory.
Wkoło pełno sosny kory,
powalone brzozy, dęby.
Kos pochwycił żołądź w zęby.
Wykazując się rozsądkiem,
uciekł z lasu wraz z nasionkiem.
Mimo strachu, ptak się trudził.
Nie zrozumie nigdy ludzi.
Smutny, myśli – Źle, niestety,
źle się stało dla planety.
Gniazdo, domek, mała strata,
ale las odrasta lata!
– Las to tlenu jest fabryka.
Jeż mu przerwał i się pyta:
– Na cóż żołądź? Jeden? Kosie?
By zjeść? Mało! Dobry losie!
Kos miał duże doświadczenie,
rzekł: – To wcale nie jedzenie.
Wrzuć żołędzia w dołek w ziemi.
My sadzimy, a nie tniemy!
W odpowiedzi na “Fabryka tlenu”
Bardzo zabawny i jednocześnie edukacyjny wierszyk. Przeczytam mojemu wnukowi.