Jak motyle w brzozy cieniu
Otuleni trawy ciszą
Chłonąc zapach ciał w milczeniu
Bicia serc nawzajem słyszą
Myśli wcale nieleniwe
Pod pierzyną chmur na niebie
Wczoraj jeszcze tak płochliwe
Dziś szaleńczo lgną do siebie
Wiatr poruszył gałęziami
Uwalniając głód miłości
Przebudzeni pod gwiazdami
Płoną żądzą swej bliskości
Jak dmuchawce poruszone
W rytm muzyki pożądania
Pocałunków ust spragnione
Noc tęsknotę dnia odsłania