Nie ma płaszcza, nie ma palta
Wieje, dmucha, robi salta
Nie ma czapki, kapelusza
Niespokojna z niego dusza
Podróżuje dniem i nocą
Wyje, hula z całą mocą
Strąca liście i gałęzie
Tańczy w polu, w lesie, wszędzie
I choć nikt go nie zaprasza
Sam do miast i wsi się wprasza
Swą muzykę gra w kominie
I w Warszawie i w Koninie
Całą dobę tak go nosi
Łobuzuje, trawy kosi
Gania chmury, straszy ptaki
Zrywa dachy, łamie krzaki
Winowajca, sprawca chłodu
Lecz z jakiego to powodu
Wieje w górze i na ziemi?
Może kocha się w jesieni?
Swej wybrance w pas się kłania
Wiatr po świecie jesień gania
A że serce to nie sługa
Wieje tam gdzie jego luba