Sen niewyśniony z księżycem szydzi
Gdy na krawędzi życia i śmierci
Tak jak lunatyk zbudzony nocą
Plączę się w nici widma pajęczyn
Na parapecie pętli goryczy
Oddzielam ciernie złudy kratami
Jak ślepiec chłonę świtu zapachy
By zgasić światła martwych latarni