Krecik z Kowalichy, o imieniu Kazik,
do kopania domu kupił sobie łazik.
Tunel narysował, wyjął też łopaty,
chętnie się zabiera do budowy chaty.
W kilka dni przekopał długie korytarze.
Na kwaterkę spojrzał: – No, o takiej marzę!
Na pchli targ więc ruszył po meble do chaty,
targiem zbijał ceny, bez zbędnej debaty.
Starego kredensu od pchełki zapragnął.
Jednak nim przepłacił, krecik się ogarnął.
Bo kredens kosztował aż cztery pięćdziesiąt,
a Kazik miał tyle na calutki miesiąc:
– Za kredens dać mogę jedynie dwa złote.
Nie zmuszaj mnie Pani bym zmienił robotę!
Opuszcza więc pchełka na złotówek cztery.
– Nie bądź Pani żyła – wali Kazik szczery.
– Kredens ma historię proszę Pana starą.
Pchełka nie chce spuścić więcej żadną miarą.
Musi krecik straszyć: – Pójdę do innego!
Dokonam zakupu niechybnie lepszego!
Czy pchełka ma wybór? Głowi się i duma:
– Jak dla Pana będzie trzy pięćdziesiąt suma.
– Mogę dać trzy złote inaczej odchodzę.
W dalszy targ już z Panią, raczej ja nie wchodzę.
Krecik symuluje, krok do przodu robi.
Pchełka daje wiarę i kredens sposobi:
– Dobrze, bierz Pan kredens, niech ci mebel służy.
Krecik promienieje, teraz się nie burzy.
Targ dobiega końca. Cudu dokonali.
Szczęśliwi oboje, łapki uściskali.
Kompromis każdemu bardzo się opłacił
bo wszyscy zyskali, zatem nikt nie stracił.
2 odpowiedzi na “Na pchlim targu”
Haha, super dawno nie czytałam dziecku tak fajnego wierszyka
Super bajka 😁