Raz na słupie pewna wrona,
Krzywo patrząc spod ogona
Grzmiała, jaka biedna ona!
Przez dzień cały biadoliła
Aż, się nagle wychyliła
Gdy ze słupa spadła głośno
To na łąkę wpadła oślą
Wrona osłu nie dowierza
Lecz, za chwilę już się zwierza:
Z tego, jaki dzień dziś miała
Bo za wcześnie rano wstała
Bo kałuża zamulona
A deszczówka jest zasłona
Od orzechów bolą zęby
Za wysokie rosną dęby
Rzeczywistość jest ponura
Czyścić trzeba ptasie pióra
Wrona także ma obawy
Brak jest chętnych do zabawy
Odmówiły jej wróbelki
I nie chciały grać w kapselki
Wcale lepsze były sójki
Te się bawią, tylko w dwójki
Rzekły do niej nawet kawki
– Każdy swoje ma zabawki
Wstydzić mogą się bociany
Same zjadły bakłażany
Jak by tego było mało
To, wyliczała dalej śmiało:
Z dzipiesem się nie łączy…
Narzekanie się nie kończy!
Osioł długo słuchał wrony
Choć mówiła farmazony
Kiedy miarka się przebrała
To oślica głos zabrała:
– Kiedy inni radość mają
Nudni wrono narzekają!
2 odpowiedzi na “O wronie, która narzekała”
Kapitalna bajka, z resztą pozostałe wierszyki również. Gratulacje
Idealne przed snem dziecka 🙂