Pies niestary i niegłuchy
Chodzą o nim takie słuchy
O wolności marzył stale
Więc się stawiał niebywale
Gdy pewnego razu z rana
Sam wyruszył, tak bez pana
To zobaczył stado kaczek
Już dołącza się cwaniaczek
Maszerując dłuższą chwilę
Przebył razem kacza milę
Lecz gdy ujrzał boćka w górze
Wystartował z nim ku chmurze
Niskim lotem wieś pokonał
Przy okazji pole zorał
A tam dojrzał szarą myszkę
Wtedy złapał już zadyszkę
Z bólu pamięć mu wróciła
No i wolność zakłóciła:
– Przecież ja mam cztery łapy
Wcale jestem też kudłaty
Z tyłu ogon psi dostrzegam
I na panu swym polegam
Przydałby się dzipiesik
I do domu też adresik!
A, że ogon jak antena
W górę piesek go zadziera
Nagle słychać jest kichanie
Tak skończyło się psa spanie
Może troszkę tak dla szpanu
Na kolanach siedział panu
Choć śnił piesek o wolności
Szczerej oddał się miłości
W odpowiedzi na “Sen o wolności”
I znów autorka skłania czytelnika ku morałowi ukazując,że marzenia uskrzydlają, pozwalają choć chwilę być kim się chce, ale warto też lepiej poznać samego siebie i dostrzec co nas uszczęśliwia😁🤗