Koniec zabaw i swawoli
W tłusty czwartek … co kto woli
Ten faworki, inny pączki
Na talerzyk lub do rączki
O kalorie …. nikt nie pyta
Trzeba najeść się do syta
Choć do cukru w opozycji
Też uległam tej tradycji
Wyglądały apetycznie
Więc kupiłam symbolicznie
Kilka sztuk … niedużo wcale
Przecież nie jem pączków … stale
Postawiłam je na ławie
(Ja tam oprzeć się potrafię)
Troszkę sprzątam, mam porządek …
Siadam … licząc na rozsądek
Chwilę ćwiczę silną wolę
I pierwszego … jem … przy stole
A, że post nas czeka długi
Zmieścił się też pączek drugi
Mówię sobie … nie zjem więcej
Zjadłam trzeci … znacznie prędzej
Poleżałam na kanapie …
Z trudem oddech w piersi łapię …
Postawiłam sobie karty
Zaraz ….. zmieścił się też czwarty
… To kontroli się wymyka …
Przyda mi się gimnastyka
Poćwiczyłam do obiadu
I po brzuchu nie ma śladu
Zaparzyłam więc herbaty
Piąty wszedł … choć … już na raty
Pochowałam wszystkie lustra
Wdech przez nos a wydech usta
I spojrzałam … na szóstego
Szkoda było ostatniego …
Tak talerzyk oczyściłam
Teraz wiem, że przesadziłam
Noc spędziłam już na SOR-ZE
Jeszcze pączka? – nie daj Boże