W październiku, na jesieni
Kura z kurą siedzi w sieni
Rozprawiają o wietrzyku,
Który hula im w kurniku
Nocą wpada wprost przez dziury
Jaj nie mogą znosić kury
Wiatr podwiewa kurom pióra
A od tego cierpnie skóra
– Siedzieć nie da się na grzędzie!
Ko, ko, ko, ko, zimno wszędzie!
Ko, ko, ko, ko! – narzekają
Domownikom spać nie dają
Wziął gospodarz parę desek
Parę gwoździ, garść pinesek
Przez dzień cały z młotkiem latał
I na zewnątrz kurnik łatał
– Ko, ko, ko, ko! – słychać jęki
– W deskach nocą świecą sęki!
Światło wpada! – wznoszą żale
Nie wychodzą z sieni wcale
Stroszą pióra i ogony
Chcą w kurniku mieć zasłony
I firanki, tak jak w domu!
Nie spuszczają kury z tonu
Chłop wziął kury do chałupy
Każdej nalał miskę zupy
Po czym kazał zmywać gary
Dziś ma spokój, takie czary
W odpowiedzi na “Wiatr w kurniku”
Rewelacja… rozbawił mnie… Masz Irenko w sobie niewyczerpane pokłady fantazji, wyobraźni…