Dwie wiewiórki, dwa dzieciaki,
kitki mają jak druciaki.
Tak urosły już od wiosny,
że dziś same poszły w sosny.
Robiąc hałas, niczym słonie,
ubaw mają w drzew koronie.
Siup na górę i w dół boczkiem,
wielkim susem, żadnym kroczkiem.
Z sosny – hop – na młode dęby,
a po drodze – chap – coś w zęby.
Z szyszki zjedzą jej nasionka,
leśny przysmak dla stworzonka.
Mama w górze, tuż pod niebem,
jest zajęta czymś na drzewie.
Grzyby suszy na gałązce.
One także są sycące.
Po posiłku jest zabawa
i gonitwa. Ależ klawa!
Jedna drugiej łapie ogon,
w lesie trwa w najlepsze pogoń.
Nawet jeżyk uśmiech szczerzy.
Jest wesoło, jak należy.
Zanim zima mróz przyniesie,
życie kwitnie w takim lesie.
W odpowiedzi na “Leśne harce”
Super!